W ciągu ostatnich kilku lat, wiele firm zmagało się z poprawieniem bezpośredniego ROI prowadzonego marketingu społecznościowego. Mierzenie wartości, traktując Facebook jako treść strony oraz platformę reklamową jest wyjątkowo trudne, a szczególnie dla tej części marketerów, która bazuje na jednej z wybitnie niepoprawnych zmiennych – liczbie posiadanych fanów na firmowym fanpage’u.
Jak często słyszycie przechwalające się osoby tym, jaką to bazę fanów zgromadziły na Facebook’u? Nie chodzi o to, że ich liczba jest zupełnie bez znaczenia na drodze do odniesienia sukcesu w marketingu społecznościowymi, jednak z punktu widzenia reklamodawcy koncentracja na ilości fanów jest niezwykle szkodliwa i to z wielu powodów.
Bardzo ważne jest, aby pamiętać, że prawdziwym powodem dla którego chcesz posiadać fanów na Facebook’u, jest zaangażowanie ich w markę. Dzięki temu istnieje prawdopodobieństwo, że sami zdecydują się poznać więcej szczegółów związanych z twoją działalnością i produktami, a w ostateczności mogą zmienić się w realnych klientów. (Ewentualnie, możesz chcieć, aby twoi klienci stali się fanami na Facebook’u, tak abyś mógł utrzymać z nimi pozytywne relacje). Jeśli nie rozwijasz i nie utrzymujesz komunikacji ze swoimi fanami za pośrednictwem Facebook’a, są oni nie tylko bezużyteczni, co gorsza możesz ponosić dzięki nim koszta, choć to oni powinni dostarczać ci zyski.
Po ostatnich zmianach wprowadzonych w Facebook’owym algorytmie EdgeRank, więcej firm dostrzega negatywny wpływ na posiadane bazy fanów, ponieważ obniża się ich poziom zaangażowania w marki. Teraz, jeśli fanpage posiada duży odsetek fanów, którzy nie komentują zamieszczanych treści, ani ich nie udostępniają to firma odczuwa realną stratę. Im mniejsze zaangażowanie użytkowników w działanie fanpage’a, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że zobaczą oni kolejne udostępniane posty w swoich aktualnościach.
Oczywiście, jeśli udało ci się wcześniej zgromadzić grupę wiernych fanów, zmiany w EdgeRank w zasadzie mogą pomóc ci w naturalnym rozwijaniu bazy fanów, ale wyłącznie tych realnie zainteresowanych firmą. Niestety, nie każda marka ma na tyle szczęścia – przez co wielu konsultantów ds. social media, menadżerów i reklamodawców posunęło się kupienia fanów na Facebook’u. Nawet NPR pisał o tym trendzie jeszcze w maju 2012 roku, przedstawiając sposób w jaki firmy kupiły tysiące „lubię to”, które jak się okazało, pochodziły z fałszywych kont (tj. nieistniejących osób).
W świetle ostatnich zmian w EdgeRank oraz podstawowych założeń marketingu społecznościowego, zapełnienie strony na Facebook’u fałszywymi fanami jest nie tylko kiepskim pomysłem z punktu widzenia etyki – w zasadzie daje także przeciwne od założonych efekty zarówno samej kampanii, jak i marketingowego budżetu. Z tysiącami fałszywych fanów i zaledwie kilkoma prawdziwymi, strona w zasadzie nie ma zaangażowanych użytkowników, co jest bardzo zgubne dla zamieszczanych treści, ponieważ są one widoczne dla niewielkiej ilości osób – o ile w ogóle są wyświetlane. (Jeśli kupiłeś większość posiadanych fanów, twoje treści sponsorowane również będą daremnym wysiłkiem). Firmę czeka ograniczenie liczby leadów (nie mówiąc już o konwersji), a co więcej, czas poświęcony na działania okaże się całkowicie zmarnowany.
Prawdą jest, że posiadana liczba fanów przez daną markę, może być wskaźnikiem jej sukcesu. Rozwijanie grupy odbiorców w sposób naturalny, poprzez utrzymywanie prawdziwych fanów może być czasochłonne. Jednak w dłuższej perspektywie dostarczy to dużo lepszą wartość ROI, niż w przypadku kupionych fałszywek, które ostatecznie mogą jedynie narazić firmę na straty, w tym finansowe.